A co robisz z takimi np. komarami? Siada taka żądna krwi samica na Twoim ramieniu i sobie ssie Twoją krew. I co z nią? Pozwalasz jej odlecieć? A kiedy będzie tych samic 120?
_________________ Na imię mam Grzegorz. Tak naprawdę to motyle wcale mnie nie interesuj±... no może trochę tylko.
dobra nie jedźmy już po nim, myślę że już zrozumiał o co nam chodzi i dlaczego łapiemy motyle. Dokumentacja fotograficzna to dobra rzecz ale nie zastąpi dokumentacji w postaci zbioru. Np przykład z wietkami Tylko dzięki okazom można prowadzić badania na temat rozmieszczenia reali i sinapis w Polsce. A łapiąc takiego wietka tak jak mówisz w plastikowe pudełko, masz niewiele czasu, owszem lodówka spowolni czas zgonu do maksymalnie 6-7 dni, ale uwierz mi przechowuję mikra żywe do rozkładania i po 2 dniach takiego siedzenia w probówce gorzej wyglądają niż te co rozkładałem od razu. No ale wróćmy do tego wietka, tu skrzydła w oznaczeniu niewiele pomogą, możesz nawet mu wyrwac skrzydła aby sobie ich nie poszarpał . Wietek ładny nawet duży motyl kto by się spodziewał problemu. No do dobra pudełko w plecak i jedziemy do doktora. Znalazłeś doktora, bierze tego twojego wietka wkłada do zatruwaczki a następnie wyjmuję mu kopulator oznacza ze to reali albo nawet sinapis, wkłada ci go do pudełka albo zabiera ot i po wietku. Nie prościej by było pocztą
Acha jeszcze jedno. Catocala napisała, że "...często bez wyciągnięcia genitaliów nie da się motyla pewnie oznaczyć i trzba to zrobić na martwym motylu..." Nie zrozum tego dosłownie i nic nie wyciągaj a już na pewno nie rób tego na martwym motylu, bo jeszcze ktoś zobaczy...
Ja dobrze rozumiem, że do badań nad motylami trzeba je uśmiercać.
Ale dla jakiegoś amatora-hobbysty nie jest za bardzo potrzebne zabijanie ich, starczy że obcuje z nimi w przyrodzie, hoduje gąsiennice i robi zdjęcia...
Zainteresowanie grupą: Motyle Nocne i inne
Wiek: 40 Dołączył: 02 Cze 2006 Posty: 108 Skąd: Lublin/Przemyśl
Wysłany: 2007-06-16, 18:57
SiejeOwies napisał/a:
Ja dobrze rozumiem, że do badań nad motylami trzeba je uśmiercać.
Ale dla jakiegoś amatora-hobbysty nie jest za bardzo potrzebne zabijanie ich, starczy że obcuje z nimi w przyrodzie, hoduje gąsienice i robi zdjęcia...
Hmm zależy jak się na to spojrzy!
Bo np. uważam że profesorzy żeby pokazać ludziom prawdę na całym świecie i piękno przyrody muszą uśmiercać motyle! Ale ludzie przecież żeby w gablotce mieć jednego motyla więcej czy mniej może zaginąć cały gatunek! A żadne fundacje i tak nie pomogą sam to wiem! Np. na moim osiedlu jest taki chłopak co lubi motyle itd. taki pseudo maniak motyli
On normalnie jaki kol wiek chroniony gatunek mu sie pod rękę nasunie to łapu capu i po motylu!
Jak byście jego salon zobaczyli to chyba CBŚ by musiało wpaść! I to jest właśnie straszne!
Nie wiem czy się dobrze wyraziłem więc proszę nie dawaj mi adminie od razu osta! Już mi te co mam wystarczą w zupełności
Bo np. uważam że profesorzy żeby pokazać ludziom prawdę na całym świecie i piękno przyrody muszą uśmiercać motyle!
a o amatorskim ruchu słyszałeś??
Cytat:
Ale ludzie przecież żeby w gablotce mieć jednego motyla więcej czy mniej może zaginąć cały gatunek!
ta i co jeszcze
a poza tym nic nie zrozumiałem z twego tekstu i odnoszę wrażenie że nie przeczytałeś nic z naszej dyskusji i ani z tej publikacji. A takiego byka:
Cytat:
jaki kol wiek
to w życiu nie widziałem, widziałem trzy orty w cztero czy pięcioliterowym wyrazie ale to .
Robert Rosa
Zainteresowanie grupą: Lepidoptera
Dołączył: 07 Maj 2007 Posty: 129 Skąd: Piła
Wysłany: 2007-06-17, 21:41
wow, aleśta chłopaki w dyskursa pojechali ambitne
zwracam uwagę na kolekcjonerów ,co to niby wybijają motylki i inne "robactwo", a to pikuś mały przy zanikaniu siedlisk (jak wcześniej już ktoś zauważył) i przy np. sikorach karmiących potomstwo ... np. SiejeOwies (... ZbieraBurzę... ) niechaj zastanowi się nad naszym prawem o ochronie przyrody, o Naturze 2000 itp. i powiąże wszystkie fakty i następstwa. Bezsensem jest ochrona (licznego w kraju) np. L. dispar, gdy wysychają podmokłe łąki... cóż po gatunku , jak nie ma gdzie się rozwijać. Unia już dawno to zauważyła!! Problem jes bardziej lokalny... pozwolenia na inwestycje wydają
"miejscowi" ... starostowie, czasem burmistrz... bez jakiejkolwiek wiedzy w temacie i to jest problem. Nie tylko organizacyjno-prawny, ale w głównej mierze "mentalny" ... jeszcze się chyba w RP nie zdarzyło, aby jakiś robal uwalił inwestycję! Dla przykładu sytuacja teoretyczna: Funkcjonariusz (jakiejś tam służby) przyłapuje kolekcjonera w trakcie łowów w terenie (nie w PN czy rezerwacie , jeno w polu , czy w lesie), rewiduje go i rozpoznaje odłowiony gatunek chroniony (jeśli wogóle jest aki funkcjonariusz , który potrafi cokolwiek rozpoznać ) i pseudokolekcjoner trafia pod sąd grodzki ... i co?! ukarano klienta... niestety dla władz lokalnych powstał problem, bo sprawa sądowa ujawniła występowanie rzadkiego, chronionego gatunku na danym stanowisku... i co? a tu trafił się inwestor chcący wystawić w tym miejscu fabrykę, coby nam bezrobocie zmniejszyć (bo wcześniej w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego przewidziano już ten eren pod inwestycję) i co dalej?? Dwie możliwości: albo inwestycja zosaje zaklepana , albo nie (z przyczyny w/w). i co dalej?? 5:1 , że inwestycja przechodzi... i powstaje problem: czy urzędnik adminisracji państwowej wydający zezwolenie zostanie ukarany tak jak pseudokolekcjoner?? a powinien być, bo działał ewidentnie w złej wierze... ale czy napewno?? przecież "dał" setkom rodzin kasiorę na koryto dla dziatwy!! ... W związku z zaistniałą sytuacją nasz "pseudokolecjoner" (a może nie "pseudo", bo wtedy zebrał materiał dowodowy np. z łąki kserotermicznej, gdyż od lat inwentaryzował teren) pisze skargę do trybunału praw człowieka , bo uważa, że zrobiono go w bambuko, gdyż on zakatrupił tylko 1 szt., a inwestycja skasowała całe stanowisko bezkarnie, a w myśl prawa winna np. przenieść stanowisko w inne miejsce ( ...całą łąkę kserotermiczną ). Jaki jest finał całej teoretycznej sprawy??? Kto zawinił w większym stopniu, co w tym przypadku znaczy termin "mała szkodliwość czynu"? Czy decyzja wydana z ewidentnym naruszeniem prawa powinna być uchylona?... a fabryka już stoi i ogniem bucha, a stanowiska już nie ma nieodwołalnie... Nobla temu i medalion z burocka, kto rozwiąże problem ... a my tu o kolekcjonerach
jeśli wogóle jest aki funkcjonariusz , który potrafi cokolwiek rozpoznać
Dobre, Robercie, dobre, aż oplułam klawiaturę ze śmiechu
Podejrzewam jednak, że zagorzałych przeciwników kolekcjonowania owadów nie przekona nawet taki wywód. Dla takich osób realniejsze jest to, co widać, co zostaje - tak jak zasuszony motyl w gablocie. A tysiące innych, acz tak samo martwych owadów ginących przy likwidacji siedlisk - cóż, ich nie ma na widoku, a co z oczu to z serca. Dlatego łatwiej protestować przeciw łapaniu i zbieraniu, choć jest to liczba nieporównywalna nawet z tym, co ginie w zwyczajnym łańcuchu pokarmowym. No, ale tych osobników zjadanych przez ptaki i innych owadożerców też przecież nie widać...
Aha - Ots, zlikwiduj ten czerwony napis, bo oczopląsu można od niego dostać.
a co do tego motyla to większości ludzi nie obchodzi że żyją tam jakieś motylki, muszki, żabki, krasnoludki itd...
Albo rolnicy, którzy za zalesienie terenu dostaną troche kasy na zycie od ministerstwa, niszczą łąki na których występują chronione gatunki, bo lepiej dostać cos niż nic. A właśnie rząd powinien zapewnić im opłaty za trzymanie tych łąk w stanie nienaruszonym. Ale jakoś nie interesuje ich to za bardzo.
A co do policji to jakby wejść z gablotką pełną chronionych gatunków na komisariat i np. zapytać o drogę albo godzinę to pewnie nie zainteresowaliby się owadami
a inwestycja skasowała całe stanowisko bezkarnie, a w myśl prawa winna np
ano to takie dwa przykłady - cóż z tego że nadobnica jest chroniona jak nalatuje głupa na świeże wałki bukowe gdzie składa jajka po czym całość idzie do pieca i zamieniana jest na węgiel coby ludziska mogły napchać bebechy kiełbasą i karkówką Więc pomyślcie że za każdym razem gdy wbijacie widelec w kiełbase z grilla unosi się nad nią oprócz zapachu węgla i przypalonego tłuszczu duch tysięcy niewinnych jajek nadobnicy
i drugi - wybrałem się będąć w Pieninach na stanowisko petropolitany - ostatnio byłem tam 12 lat temu - na środku stanowiska gdzie latała jest piękny tor saneczkowy zaś u góry wyciąg narciarski - i co kicha całe stanowisko szlak trafił choć fizycznie motyla nikt nie ruszył.
[ Dodano: 2007-06-18, 09:32 ]
SiejeOwies napisał/a:
Z jednej strony tak ale co by się stało, gdyby moda na motyle spowodowała wysyp ludzi na łąkach, polach i innych terenach lubianych przez motyle, i każdy chciałby mieć swoją właśną kolekcje??
A wątpie żeby przestrzegali ochrony gatunków zagrożonych.
co do pierwszego pytania - mielibyśmy dobrze poznany kraj pod kątem motyli, odkrytych wiele nowych stanowiska itp.
co do drugiego - coż przypomina to stawiane zarzutu garbatemu że ma dzieci proste - tak jak z kierowcami - czy winą wydającego prawo jazdy urzędu gminy jest to że kierowca nie bedzie przestrzegał obowiązujących przepisów?
ponadto gdy jesli taka osoba nie spotka się z akceptacją środowiska i bedzie z niego mentalnie usunięta to albo pozostanie sama ze sobą albo zweryfikuje swoje poglądy. I tak jak piszą inni - bez fizycznego złapania wielu gatunków nie można jednoznacznie stwierdzić jaki to jest gatunek. Co oczywiście nie jest jednoznaczne z tym że łapania 200 bielinków ma sens
W tym kontekście powiem Ci jedną historię - jakiś czas temu w okolicach Przysuchy trafiłem na masowy pojaw niestrzępa głogowca - było go tyle że jadąc samochodem nie sposób było któregoś nie trącić. Bez siatki, uzbrojony w zatruwaczkę - zrobiłem "wycieczkę" wzdłuż drogi - 500m w jedną 500 w drugą stronę - miałem z 50 głogowców - wszystkie strzelone przez samochody - wybrałem te najlepsze, spreparowałem zostawiłem sobie serię resztę rozdałem po ludziach. Zostanie ślad w kolekcjach - inaczej zgniłyby przy drodze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum