Wysłany: 2007-08-13, 21:49 Zawisak topolowiec-pomocy,samica zlozyla jajka-co dalej :(
Witam.Jestem tu nowa.
Jestem z Łodzi.Dzis moj ojciec przyniosl do domu zawisaka topolowca samice.Niedawno wlecial do nas wczesniej prawdopodobnie samiec.Przetrzymalam go dobe na zyrandorze i firance-bo tam spal,w nocy wypuscilam.Uchronilam go rowniez przed kotem rodzicow.
Byl przepiekny.
Dzis samica,ktora ojciec przyniosl zlozyla jajeczka,zaraz po tym jak mi ja pokazali(stwierdzilam,ze moze byc zaplodniona).
Rodzice przyszli najpierw z motylem do mnie,bo interesuje sie ogolnie wszystkim,a wiedzieli,ze pare tygodni temu przenocowalam takiego samego "goscia" .
Prosze pilnie o pomoc,co mam dalej robic.
Ojciec znalazl samice kolo samochodu na trawniuku,nie opodal topoli bialej-stoja 2 przed naszym blokiem,sa to mlode kilku letnie topolki.
Po drugiej str bloku jest inna topola,zwykla pospolita(nie znam jej nazwy).
Bede wdzieczna za pomoc.moze byc na gg. 3333112.Justyna
A tu fotka tej pieknosci ze swoimi jajeczkami.
Zależy jakie masz zamiary. Motyla radziłabym wypuścić niezależnie od tego, czy chciałabyś wziąć się za hodowlę, czy nie. Co do jaj - jeżeli nie zamierzasz brać się za hodowlę, to najlepiej byłoby poczekać do wylęgnięcia gąsienic, a potem wypuścić je na roślinę żywicielską.
Roslinka zywicielska jest topola?Obojetne jaka odmiana?
A czy motylica nie jest jeszcze zbyt zmeczona po zlozeniu jajek?
Czy nie mozna poczekac dobe i ja wypuscic?
Czy ona nie umze jak ja wypuszcze?
Shadow
Zainteresowanie grupą: Motyle dzienne i ćmy też
Wiek: 41 Dołączył: 28 Lip 2007 Posty: 207 Skąd: Warszawa/Piaseczno
Wysłany: 2007-08-13, 23:09
Prędzej czy później umrze, żywot motyla jest krótki. Niemniej kwestia wypuszczenia czy nie, nie ma większego znaczenia. Jajek za wiele nie złożyła, może ma zamiar więcej?
Co do rośliny pokarmowej - w zasadzie żadna różnica. Poza tym na zdjęciu widać liście jakiejś wierzby chyba. Owad głupi nie jest, jak złożył na tym jajka, to znaczy z dużym prawdopodobieńswem, że gąsienice będą je jeść.
Cma zlozyla nastepne jajka .
Dobrze ze jej nie wypuscilismy jeszcze-dobrze pzreczuwalam.
Liscie na ktorych zlozyla jajka to wierzba placzaca,ojciec tam jej wlozyl.
Przeczytaj sobie Justyno o tym motylu nieco więcej. Podaję Ci przykładowy link. Dowiesz się o innych roślinach pokarmowych, obejrzysz gąsienice i t.d.
Tak,tak.Dziekuje za link ale ja juz wczesniej jak samca przenocowalam 2 doby czytalam co to za okaz.Lubie poglebiac swoja wiedze nt czegos co mnie zafascynuje
To jest wogole cos niesamowitego,ze wczesniej kilka tygodni temu mialam samca,a teraz tata przyniosl samice .
Moglam obejzec obydwa okazy.Mam tez zdjecia samca.Byl piekny tylko troszke stracil pylku ze skrzydel .
Powracajac do obecnej samicy-dzis pod wieczor zlozyla znow jajeczka.
Jest ich naprawde coraz wiecej.
Co do nawilzania jajeczek i gasiennic,jak to zrobic,w czym,w czym wogole przechowywac?
Obecnie mamusia i jajeczka sa w malym plastikowym,przezroczystym wiaderku przykrytym gazą.Mamusia zlozyla jajka tez na sciance wiaderka i na gazie-pojedyncze jajka.
Skladajac je strasznie trzepotala skrzydelkami,chodzac po calym pojemniku i wyginala odwlok w dolna str.(w ten sposob pozbywala sie jajek).
Za hodowle sie raczej nie zabieram ale nie chciala bym zniszczyc drugiego pokolenia tych motyli skoro juz przyszly na swiat.
Chciala bym poczekac az wylegna sie gasienice i albo je wypuscic albo bede was pytala o nastepne kroki,zeby bledu nie popelnic.
Tym chciala bym nabyc kolejnego milego doswiadczenia.
Lubie roznie robaczki,zwierzaczki itp.Fascynuje mnie swiat mikrobiologii .
Podrawiam i dziekuje za odpowiedzi
Skoro nie zabierasz się za hodowlę, to po co trzymasz samicę? Gdybyś ją wcześniej wypuściła, zniosłaby sobie spokojnie jaja na roślinie żywicielskiej i byłoby bez problemu - a tak będziesz musiała doprowadzić do wylęgu gąsienic, w czym - jak sam przyznajesz - nie masz zupełnie doświadczenia... Trochę to bez sensu.
Bez sensu jest to co sama piszesz.
Bo najpierw piszesz:
Catocala napisał/a:
Zależy jakie masz zamiary. Motyla radziłabym wypuścić niezależnie od tego, czy chciałabyś wziąć się za hodowlę, czy nie. Co do jaj - jeżeli nie zamierzasz brać się za hodowlę, to najlepiej byłoby poczekać do wylęgnięcia gąsienic, a potem wypuścić je na roślinę żywicielską.
Motyl w nocy zostal wypuszczony bo byl juz ZDOLNY do latania.
Nie wypuszczalam samicy wczesniej,bo obawialam sie,ze zginie.Samica mie mogla normalnie latac,byla za ciezka i NIE CHCIALA latac podczas skladania jaj.
Po zlozeniu wszystkich jaj mogla i poleciala.
Jezeli tak wielkim [problemem jest to,ze ojciec przyniosl lezaca na ziemi motylice,ktora mogla zginac pod czyims butem,badz w inny sposob,to BARDZO PRZEPRASZAM za ojca,ze wogole tknal motyla.
Moze jajka mam zniszczyc,zeby nie bylo ZE CHCE HODOWAC??
Dziwne twoje rozumowanie
Dla mnie HODOWLA to nie JEDNORAZOWE odchowanie gasienic z przypadku.
Zainteresowanie grupą: Motyle dzienne i niektóre macro
Wiek: 73 Dołączył: 05 Sie 2005 Posty: 2126 Skąd: Kaczyce
Wysłany: 2007-08-15, 23:45
Justyno, pomyśl. Motyle ewoluują na Ziemi już wiele milionów lat. Nikt samicom nie pomagał przy składaniu jaj. Ten topolowiec też by sobie dał rady. Post Catocali wynika bezpośrednio z Twoich słów:
Cytat:
Za hodowle sie raczej nie zabieram
I trochę przesadziłaś pisząc:
Cytat:
Moze jajka mam zniszczyc,zeby nie bylo ZE CHCE HODOWAC??
Podchodzisz do tego zbyt emocjonalnie, a entomolog, jeśli chce hodować motyle powinien uzbroić się w cierpliwość. Teraz już musisz zabrać się za hodowlę, i będziesz to robić pierwszy raz (tak piszesz). Ale każdy z nas robił to kiedyś po raz pierwszy, i mamy doświadczenie, że to nie takie proste. Podam Ci kilka podstawowych rad:
Przygotuj sobie pojemnik z rośliną żywicielską gąsienic, i daj tam listki z jajami motyla
Jaja przyczepione do ścianek bądź gazy lepiej nie odrywać. lęgnące się tam gąsienice najlepiej przenosić pędzelkiem na roślinę żywicielską we wspomnianym powyżej pojemniku.
Pojemnika tego nie należy zamykać wieczkiem, bo wzrost wilgotności i temperatury zaszkodzi gąsienicom. Najlepiej od góry zabezpieczyć go gazą.
Roślinę pokarmową trzeba zmieniać codziennie, bo schnie.
Możliwie często trzeba czyścić dno pojemnika z odchodów, bo będą pleśniały.
Jeśli Ci się znudzi - wypuść gąsienice na roślinę pokarmową, jaką je karmiłaś.
Jeśli wytrwasz kilka tygodni, napisz - poradzimy Ci co robić, by gasienice się przepoczwarczyły.
Dziekuje bardzo za odpowiedz
Co do mojej cierpliwosci to mam jej duzo,gdybym jejnie miala nie mogla bym posiadac takich psow jakie posiadam .
Za jaki czas z jajek wylegna sie gasienice?
I czy ja juz mam wkladac do pojemnika codziennie rosline zywicielska?
Jak mam czekac ok 2 tyg albo wiecej to po co mam codziennie wkladac tam liscie i je zmieniac jezeli uschna,a nie ma ich kto spozyc :/ ?
Gąsienice wylęgną się z jaj najdalej za 2 tygodnie, ale mogą szybciej Aj miałem taki przypadek z jajkami zmrocznika przytuliaka ( z tej samej rodziny, co topolowiec)gąsienica wykluła się po niecałych 3 dniach Jeśli chodzi o to zmienianie rośliny, gdy gąsienice są jeszcze w jajkach, to jeśli roślina, na której są jajka zacznie przysychać - poprostu wytnij nożyczkami fragment rośliny, na którym są jajka i połóż na świeżą roślinę żeby utrzymać wilgotność, to na gazie możesz położyć niedużą kulkę wilgotnej bibuły
Zainteresowanie grupą: Motyle dzienne i niektóre macro
Wiek: 73 Dołączył: 05 Sie 2005 Posty: 2126 Skąd: Kaczyce
Wysłany: 2007-08-16, 09:23
Gąsieniczki zwykle lęgną się po 5-10 dniach od złożenia jaj, ale bywa, że i prędzej. Całą procedurę, o jakiej Ci pisałem, możesz rozpocząć gdy wylęgnie się pierwsza gąsienica. Musisz jednak stale sprawdzać kiedy to nastąpi.
Justyno, napisałam to, co powyżej, bo wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie ma w czymś nawet minimum doświadczenia, nie powinien rzucać się od razu na głęboką wodę (a tym wg mnie jest hodowanie gąsienic od stadium jaja), zwłaszcza jeśli od tego braku doświadczenia zależy los słabszej istoty. Nie wiesz jak postępować z jajami ani z gąsienicami - istnieje więc duże ryzyko, że możesz im zaszkodzić. Co innego, gdybyś próbowała hodowli dorosłej gąsienicy - wtedy zachęcałabym i służyła radą, bo po pierwsze - wyrośnięte gąsienice nie są już tak delikatne i wrażliwe; po drugie - gdyby nawet coś poszło z nią nie tak, to dla przyrody strata gąsienicy sztuk 1 jest mniejsza niż całego złoża jaj czy dużej grupy młodych gąsienic.
I przyznaję, denerwuje mnie gdy ludzie, którzy mają więcej zapału czy emocji niż merytorycznej wiedzy próbują na siłę pomagać naturze i to wtedy gdy ona wcale tej pomocy nie potrzebuje - bo jak już napisał Antek, motyle żyją na Ziemi zdecydowanie dłużej niż ludzie i doskonale dają sobie radę ze wszystkimi aspektami rozmnażania, włącznie z lataniem z odwłokiem pełnym jaj. Jestem absolutnie pewna, że gdybyś w dniu znalezienia tej samicy wyniosła ją wieczorem, posadziła na drzewie i zostawiła w spokoju, to po jakimś czasie - gdy już poczułaby się zupełnie bezpieczna - odleciałaby bez żadnego problemu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum