Wysłany: 2021-04-12, 22:00 Ulica pełna martwych motyli
Dobry wieczór!
Trafiłam tu w poszukiwaniu wiedzy. To chyba nietypowa dla tego forum i niesamowicie dla mnie ważna sprawa.
Od dość dawna przeszukuję internet w poszukiwaniu pewnej odpowiedzi dotyczącej moich wspomnień. Potrzebuję tylko odpowiedzi na 2 pytania (wystarczy tak/ nie). To dla mnie niesamowicie ważne osobiście, gdyż próbuję na starość zrobić rozrachunek z życiem:) I mam pewne wspomnienie z motylami- strasznie dla mnie ważne, ale nie potrafię znaleźć informacji czy to nie jakiś sen.... Wiem, że dziwnie to brzmi. Ale pamiętam sprzed jakiś 45 lat (byłam wtedy małą dziewczynką) że byłam na wczasach w Gdańsku- Oliwie. Pojechaliśmy na wycieczkę, wysiedliśmy za wcześnie i szłyśmy ulicą pełną martwych białych motyli. Były ich tysiące. Przez lata było dla mnie oczywiste, że to musiała być jakaś fabryka jedwabiu, przędzalnia czy coś takiego. Tylko jakiś czas temu rozmawiałam z koleżanką z Gdańska przywołałam to traumatyczne dla mnie wspomnienie i ona powiedział mi, ze takiego miejsca nie było tam nigdy....
Nie wiem już co myśleć o mojej pamięci.
Może to nie był Gdańsk?
Stąd moja obecność na tym forum i moje pytania:
1) czy słyszeli Państwo o takim miejscu w okolicach Gdańska? Mama mi wtedy powiedziała "Pewnie tu jest fabryka jedwabiu".
2) czy słyszeli Państwo o jakiejś miejscowej motylej katastrofie ekologicznej, która mogła wtedy to spowodować. Albo o czymś co mogło zwabiać i zabijać te motyle?
3) czy to co opisuję mogło się w ogóle wydarzyć? Czy to jest realne, żeby duża ilość motyli leżała gdzieś na ulicy? Mówimy o drugiej połowie lat 70-tych.
Wiem, że to dziwne pytania
Ale dla mnie to strasznie ważne by wyjaśnić czy to fikcja czy prawda
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum