Słyszałam o motylu, chyba z Ameryki Pd, który w celu obrony przed drapieżnikiem, w czasie lotu otacza się chmurą drobinek cyjanku... dlatego tubylcy omijają z daleka ten gatunek, lub wręcz padają przed nim na kolana...by ratować życie. czy wiecie, co to może być za gatunek??? Nigdzie nie moge znaleźć danych na ten temat. Z góry dzięki za jakiekolwiek wskazówki
K.
Niektóre motyle (w stadium larwalnym) posiadają zdolność do metabolizowania związków cyjanku zawartych w ich roślinach żywicielskich - tak podobno jest w przypadku Heliconiidae i Acraeidae, a nawet europejskich kraśników (Zygaenidae). Związki owe, przetwarzane przez gąsienice, zostają potem w ciele dorosłego motyla służąc mu jako mechanizm defensywny - motyle te mają paskudny smak, mogą być lekko trujące - i demonstrują to swoimi ostrzegawczymi barwami. Jednak ta historia o śmiercionośnym motylu wydaje się być grubo przesadzona Podejrzewam tu mit podobny np. do europejskiego wierzenia głoszącego, iż pyłek ze skrzydeł A. atropos powoduje ślepotę, jeżeli dostanie się do oczu. Motyle, o których pisałam wyżej - na przykład z rodzaju Heliconius - z racji swej toksyczności i przykrego smaku są zazwyczaj zostawiane w spokoju przez drapieżniki, dlatego też latają wolniej i są mniej płochliwe niż inne gatunki - może to ich zachowanie dało początek przytoczonej przez Ciebie legendzie.
Zainteresowanie grupą: Motyle dzienne i niektóre macro
Wiek: 74 Dołączył: 05 Sie 2005 Posty: 2126 Skąd: Kaczyce
Wysłany: 2006-09-02, 18:36
Uzupełniając post Catocali dodam, że na ogół substancje trujące absorbowane przez gąsienice z roślin, to nie są związki cyjanowe. Np. motyle z rodziny Danaidae zawierają tzw. kardenolidy, związki trujące, działające na mięsień sercowy, zawarte w trojeściach (Asclepiadaceae).
A wracając do pierwszego postu – nie sposób uwierzyć, by jakiś motyl w locie produkował substancje cyjanowe w ilości, pozwalającej mu się ustrzec przed drapieżnikami. W każdej opowiastce jest jednak ziarnko prawdy. Otóż występuje w Ameryce Południowej sówka, o której pisze w swej książce A.Fiedler („Motyle mego życia”). W sytuacji zagrożenia życia, wydziela ona silnie pachnącą substancję o zapachu czosnku, mogącą chwilowo odstraszyć napastnika. Fiedler nie podaje jej nazwy, ale chodzi o gatunek Ascalapha odorata. Jest to motyl znacznie większy od naszych wstęgówek, w kolorze jasno i ciemno brązowym.
W tradycji wielu plemion indiańskich motyl ten jest zwiastunem śmierci, stąd zapewne obawy przed spotkaniem się z nim.
http://www.inra.fr/papill...ng/a_odorat.htm
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum